piątek, 6 marca 2015

Rozdział:9

Wstałam z samego rana pakując ubrania do walizki. Dużo myślałam za nim usnęłam. Niestety, nie zmienie zdania. Wiem,że pewnie lepiej było by to dla mnie,ale ja stawiam na swoim. Nie i koniec! Spakowaną walizkę zabieram z pokoju jak i znoszę na dół. Kładąc na płytkach bagaż widzę przed mną Kate. Lekko zdenerwowana,ale jest we własnej osobie.
- Co ty robisz?
- A co robię. No wracam. Wracam do pracy.
- Rose nie wygłupiaj się. Przecież wiesz jaka jest sytuacja. A ty tak po prostu jedziesz? A co z Theo? Potrzebuje Matki.
- Oh wiesz jak ciebie kocham,ale nie zmienie zdania. A dziecko mogę zabrać.
- Rose dalej na swoim.-obróciłam głowę widząc chłopaka opartego o ścianę przy wejściu do kuchni z kubkiem.
- Przestańcie. Jeśli to problem to wezmę Theo i tyle.
- Rose tu nie o to chodzi. – podszedł Horan biorąc łyk.- Chodzi o to,że ja się boję o ciebie. Raz cię uratowałem przed śmiercią i nie chce znowu tego dopuścić. Rozumiesz. A skąd wiesz czy Mike tam jż nie jest. Czy nie kręci coś z tym twoim kolegą. No skąd wiesz.-jak zwykle wyrozumiały Niall.
- Niall ja jadę.- zabrałam torbę i wyszłam na dwór.
Stał już ciemnozielony mustang a kierowcą był Dave. Widząc mnie wysiadł i zabrał bagaż.
- Proszę cię no..-zobaczyłam chłopaka.
- Niall. Wybacz ale nie. Kocham cię, przyjadę kiedy będzie kolejna okazja. Daj buziaka Mamusi.-kucnęłam przy Maluchu,który trzymał się materiału spodni Niall’a.
- Mama.
- Mama jedzie,ale niedługo przyjedzie. Kocham was.- podeszłam do Horan’a całując go namiętnie i następnie zaczęłam schodzić po schodach.
Słyszałam płacz, westchnięcie.
Wiem,może źle robię,ale.. Ale nie wiem. Wiem jedno. Muszę wrócić.
Wsiadłam do auta i zaraz do mnie dołączył kolega.
- Wszystko?
- Wszystko.
- Kocham was!-krzyknęłam i odjechaliśmy.

Niall

Widziałem oddalający się pojazd tego całego Dave z moją Księżniczką. Wyciągnąłem czarnego iPhone i wybrałem numer Zayn’a. Ostatnia szansa,aby tu wróciła. Może braciszek ją przekona skoro Kate się nie udało.
- Cześć Stary!-powiedziałem do osoby po drugiej stronie. – Mam sprawę. – dodałem.
- Chodzi o Rose?
- Bingo! Zayn jutro jedź do niej i nie wiem jak to zrobisz,ale masz ją tu przywieźć. To rozkaz od szefa.
- Jasne. Spróbujemy. A już pojechała?
Spojrzałem na drogę, westchnąłem.
- Tak chwilę temu. – dodałem i skończyłem rozmowę wchodząc do domu.


*

Następnego dnia wstałam coś po dziewiątej. Dostaliśmy dzień wolnego. Tak naprawdę to mamy dziś Piątek,czyli przedłużany weekend.Miło ze strony szefa. Przeciągnęłam się siedząc na łóżku i następnie wstałam podchodząc do szafy. Postanowiłam się trochę poruszać i wybrałam strój sporotwy 
Ubrana na sportowo opuściłam pokój. Wkładając do ucha lewą słuchawkę zobaczyłam zkacowanego Dave.
- Dzień Dobry!-krzyknęłam,a On tylko pokręcił głową i położył na nią ręce.
- Dobry,dobry.- A ty gdzie…w takim stroju?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Pobiegać trochę.
- Przecież dobrze wyglądasz.
- Spadaj.- dodałam i włożyłam prawą słuchawkę.
Może coś powiedział. Może nie. Nie słyszałam go,ponieważ włączyłam głośno muzykę. Kocham taki klimat,kiedy wyłączam się z świata żywych. Zamknęłam za sobą drzwi od kamienicy i ujrzałam czarnego Range Rove’ra, z którego usiadł wysoki, umięśniony chłopak z czarną grzywką. Zayn. Wyrzucił papierosa i spojrzał w moją stronę z lekkim uśmiechem.
Pokiwałam głową wiedząc co się teraz stanie. Będzie kazanie i pewnie będzie kazać mi wracać,ale ja już powiedziałam i zdania nie zmienie.
- Hej Siostrzyczko! Idziesz trochę formy nadrobić?
- Cześć  też cie miło widzieć Braciszku. Co Niall cię przywiózł.
- Może.
Dodał i spojrzałam na chłopaka wiedząc,że na sto procent przyjechał tu pod rozkazem.
- A nawet jeśli. To nie widzieliśmy się wczoraj,więc przyjechałem tutaj.
- Hmm. Zrobiłeś 200 mil bo chciałeś mnie odwiedzić? Ale jesteś kochany,ale mówię z góry,że nie jadę.
- Nawet jakbym zabrał cię o tak jak teraz.- przełożył sobie mnie przez ramie i zaczął się kierować do samochodu.
- Ej!!! Puszczaj!- zaczęłam bić go rękami po plecach,ale to nic nie dawało.
Zapakował mnie do samochodu i go zamknął od środka.
- Porywasz własną siostrę. Miło.
- Nie porywam,ale chce jej wybić z głowy te szczeniackie zachowanie. Jesteś do cholery dorosła Rose! Masz dziecko a ten idiota może być wszędzie.
- A jednak Niall ci kazał przywieźć. Fajnie. – dodałam z założonymi rękami leżąc na tylnich siedzeniach.
- Rose posłuchaj mnie. Wróć. Jesteś daleko od domu i jeśli coś.. Nie ważne. To wiedz,że nie zjawimy się tak o. Lepiej bądź na miejscu. Owen’owi tylko na tobie zależy. Na niczym innym.
- Zayn koniec tego Ojcostwa. Wypuść mnie.
- Nie. Bo uciekniesz. Wracamy do Londynu.
Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.
- Wrócę,ale nie dziś. Dobrze? Będę w Londynie za trzy dni. Okej? Obiecuje. Rzucę wszystko i wracam.
Nie wiem sama czy kity mu puszczam,czy jednak na serio mówię. Naprawdę teraz mam już mętlik w głowie i już nie wiem jak to jest i co zrobić.
- Kurwa. Rose ty to komplikujesz. Wiesz,że twój chłopak,a mój szef mnie zabije?
- Trudno.
- Ale z ciebie siostra.-spojrzał na mnie z wyrazem smutku.
- Jestem w poniedziałek,a teraz otwieraj!
Nagle usłyszałam dźwięk,dzięki któremu mogłam wyjść. Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór. Czarna szyba pasażera się powoli otwierała i widziałam Malik’a twarz.
- Za trzy dni jestem po ciebie. I już mnie nie obchodzą jakieś wymówki! Zrozumiano?
- Tak braciszku!
- Cześć.- dodał i ruszył z piskiem opon.
Co za cholera?! Nie wiem która jest większa. Czy Horan czy Malik?

Zayn

Jechałem widząc w lusterku postać Rose dalej stojącą na chodniku. Przecież Niall mnie zabije jak znowu się nie udało . Nie wiem już co robić. Nagle zaczął dzwonić telefon. Sięgnąłem go do szuflady. Wyciągając go ujrzałem napis Horan. Kurwa.
- Cześć!
- I co?- usłyszałem po drugiej stronie.
- No niestety,ale jej..
- Nie masz?- dodał. – Kurwa no!
- Spokojnie,ale mam plan.
- Zaczyna się ciekawie Malik.
- Powiedziała,że w poniedziałek..
- Nie w ponie..-przerwałem mu.
- Daj mi skończyć! –krzyknąłem do telefonu.- Zostanę tu, będę w okolicy Rose.
- Dzięki Zayn. Do usłyszenia.
Dla niej się poświęce.- powiedziałem sam do siebie i skręciłem w prawo.

-------------------------------------------------------------------------------------
Do next week :> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz