sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział : 4

Poranek.
Obudził mnie głos chłopaka,który wparował do mojego pokoju ubrany w garnitur. Usiadłam na łóżku rozciągając się i jednocześnie myśląc co dziś ubiorę. Następnie wstałam i podeszłam do szafy, w której umieściłam wczoraj swoje ubrania. Postanowiłam,że ubiorę beżową bluzkę oraz spódniczkę w  drobne kwiatki a do tego ubrałam beżowe szpilki na platformie. Wychodząc z pokoju poczułam zapach kawy. Idąc wzdłuż korytarza zastanawiałam się jak będzie wyglądać pierwszy dzień pracy i to jeszcze tutaj. Zachodząc do kuchni ujrzałam Dave,który popijał kawę. Zajęłam miejsce naprzeciw mężczyzny biorąc łyk kawy,która również była dla mnie naszykowana.
- Dzień Dobry. - uśmiechnął się.
- No cześć.- również się uśmiechnęłam.
- To co zbieramy się?
- Już? - zdziwiłam się i szybko pobiegłam do łazienki.
- Masz  5 minut! Czekam przed kamienicą. - dodał i weszłam do pomieszczenia.
Szybko nałożyłam podkład,pomalowałam rzęsy czarnym tuszem a na usta dałam delikatną, malinową pomadkę. Poprawiłam włosy i mogłam w końcu opuścić apartament.
Schodząc po drewnianych schodach minęłam parę osób,którym również się śpieszyło. Otwierając drzwi frontowe wpuściłam starszą kobietę z zakupami i ujrzałam Dave.
Stał przy ciemno zielonym mustangu. Przystojniak spoglądał na mnie w ciemnych okularach. Gdyby nie Niall rzuciłabym się na Niego.
- Niezły samochód.- usiadłam do środka kiedy otwierał mi drzwi.
 - Trzeba jakoś podrywać dziewczyny. - zaczął się śmiać a Ja tylko pokręciłam głową. No to za chwilę zacznę swoją Karierę w Liverpoolu.

*

Zatrzymaliśmy się przy wielkim wieżowcu. Wysiadłam z pojazdu i spojrzałam na budynek,który nie miał końca. Jak oni takie wielkie "coś" zbudowali i jeszcze całe oszklone?
- Idziesz?- zapytał. A ja dołączyłam do Niego i weszliśmy do środka.
- Cześć Dave!- krzyknął jakiś mężczyzna z recepcji a my dalej szliśmy prosto w kierunku windy.
Wszystko wyglądało bardzo podobnie jak w Londynie. No fakt? Przecież to drugi oddział.
- Wciśnij sześć.- dodał i zrobiłam tak jak kazał.
- Jak się spało? - zaczął temat akurat w widzie.
- Umm. Dobrze, gdyby nie taki przystojniak mnie obudził.
- Powinnaś na niego nakrzyczeć,że Królewnę budzi,ale już musiał. A w ogóle kto to był?
- Ohh. Dave jaki jesteś zabawny. - rzekłam i weszliśmy na piętro,gdzie mam pracować.
- Pani Lopez?- krzyknął ktoś moje nazwisko , a ja momentalnie odwróciłam głowę.
- Tak? - odezwałam się do mężczyzny na drugim końcu korytarza.
- Zapraszam do mnie. - wskazał na drzwi.
- Biuro 234 pamiętaj. - szepnął chłopak i pocałował mój policzek.
What?
Zaczęłam zmierzać do wyznaczonego miejsca. Zatrzymałam się przed drzwiami i ujrzałam nazwisko Willtshon pewnie Szef? Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
- Zapraszam,proszę usiąść.- wskazał na drewniany fotel .-Miło mi Panią Poznać. Od dziś będę Pani szefem Panno Lopez.
- Miło również Pana poznać. Proszę mówić do mnie po imieniu. - Rose. - podałam dłoń a on ją przyjął.
- No to cóż. Nie będę Pani czasu zabierać. Dzielisz Rose biuro z Dave'm sala 234. Dokumenty ci przyniesie zaraz Elen Dobrze?
- Oczywiście. Dziękuje.
- Miłego dnia pracy.- rzekł i wyszłam. Stojąc na korytarzu zaczęłam szukać pokoju 234. Przed mną są drzwi 176 matko boska to jeszcze 60 dalej. Skręciłam w lewo i zaczęłam podążać długim korytarzem z mnóstwo oszklonymi drzwiami. Mijając pomieszczenie z numerem 230 wiem,że jestem blisko. Zatrzymałam się przed wyznaczonym pokojem. Nacisnęłam klamkę i ujrzałam pierwszy raz tak luksusowe biuro. Na środku były dwa biurka z ciemnego drewna a przy każdym skórzany fotel. Na końcu przy ścianie stoi wielki regał z różnymi segregatorami oraz książkami. Ale najbardziej zrobiło na mnie wrażenie wielkiego tarasu, gdzie stał brunet obserwując Panoramę Miasta.

- O jesteś. - odezwał się,gdy podeszłam do Niego stając przy samej barierce.
- Zaraz po pracy chcę cię zabrać na piknik. Zgadzasz się?
- No nie wiem..
Zaczęłam się zastanawiać nad propozycją chłopaka. Miałam w głowie straszny mętlik. Tak? Nie. Tak? i cały czas w kółko.
- Oh. Rose. To tylko zwykły piknik.
- No dobra. - przybiłam mu piątkę i zaczęliśmy się śmiać z naszej głupoty.
- A teraz Mała do pracy! - krzyknął i weszliśmy do środka.



*

Popołudniu.
Jechaliśmy dosyć szybko. Jakieś parę minut temu wyjechaliśmy z miasta. Dookoła jakieś wioski, drzewa. Prawdziwa natura. Dzień w pracy minął bardzo szybko. Dave poznał mnie z swoim kolegą Tom'em i pokazał mi największe paniusie i plotkary w firmie. Robota jest bardzo fajna. Ciągle za biurkiem. Tak naprawdę niczym nie różniła się w Londynie poza tym,że tu jest bardziej "bogato". W czasie lunch'u rozmawiałam z Niall'em jak u nich. Nie narzekał,więc wydaje mi się,że jest bardzo dobrze. Nagle Dave zatrzymał samochód na parkingu w lesie. Dookoła stało z kilkanaście aut.

Wysiadłam z auta i czekałam,aż wyciągnie chłopak z bagażnika koszyk,który wspólnie przygotowaliśmy. Korzystając z okazji będąc w domu przebrałam się bardziej luźniej. Założyłam dżinsowe spodenki i kolorowy top a na stopy wciągnęłam różowe Vansy. Dave ubrał się podobnie ubrał czarne spodenki i biały podkoszulek oraz również Vansy w kolorze czarnym. Zaczęliśmy się wspinać po drewnianych schodach. Kiedy weszliśmy na górkę ujrzałam jezioro, łódki , plażę, dzieciaki.

Schodząc niżej dalej po schodach z drewna weszliśmy na piasek,gdzie musieliśmy ściągnąć obuwie,które wzięliśmy w dłonie. Parę metrów później chłopak rozłożył czerwony koc i mogliśmy usiąść. Dzieciaki wariowały w wodzie inni zaś grali w siatkówkę na plaży. Kocham lato.
- Głodna?
- Trochę.
- Na co masz ochotę?
- Wpakowałeś czerwone winogrono?
- Jasne. - podał mi miskę,w którym znajdował się owoc i zaczęłam wcinać.
- Skąd znasz to miejsce?- zapytałam spoglądając na chłopaka,który jadł kanapkę.
- Ten ośrodek. Widzisz go?- pokazał palcem na wielki hotel,który stał kilkadziesiąt metrów dalej.
- To jest Tom'a. Kupił parę lat temu i tak tu przyjeżdżają ludzie w sezonie.
- Świetne miejsce.
- Też mi się wydaje.- odpowiedział spoglądając w wodę. - Popływamy?
- Ale stroju nie mam. - rzekłam.
- Kto kazał ci się kąpać? Chodziło mi o łódkę. - odpowiedział żartując.
Cały On.
- To chyba zły pomysł.
- Czemu?
* Wspomnienie*
Postawił mnie . Lecz odruchowo poleciałam na niego .. Jestem słaba i to strasznie .. Czuje się jakbym z kilka miesięcy nie chodziła . Wziął mnie na ręce i wyszliśmy z chatki .. Na zewnątrz panowała ładna pogoda . Świeciło słabo słońce ( ponieważ mamy Grudzień) oraz było na pewno na minusie . Czuć było chłód .
- Jak chcesz mnie zabić ?
- Dowiesz się zaraz .. - powiedział prowadząc mnie do mostku .
- Właź .
Nic nie powiedziałam tylko robiłam to co kazał . Modliłam się , żeby ktoś tu przyjechał ..  Żeby ktoś mnie Uratował ! Ludzie to Szaleniec !? A chwila gdzie Alice?
- Gdzie masz dziewczyne?
- Została w domu .. Nie chciałem , żeby widziała jak umierasz .
Odpłynęliśmy trochę daleko od lądu .. Na moje oko jesteśmy na samym środku Jeziora . Przysunął się do mnie i zaczął mnie obwiązywać jakąś grubą linką .
- Chcesz mnie utopić ?!
- Bingo! Spokojnie nie pomęczysz się .. Jest zimno i woda jest lodowata . - powiedział składając na moim policzku pocałunek .
Nagle ujrzałam sportowe czarne auto ... Z którego wysiadło trzech chłopaków , w tym Niall .. Oraz dziewczyna czyli za pewne Kate . Całe szczęście Mike ich nie widział , bo stał do nich tyłem .. .
- POMOCY !
- Ciii... Żegnaj Rose . Nikt cię już nie uratuje ..
- Mylisz się Frajerze . - krzyknął Niall , który wskakiwał do wody .
Nagle poczułam jak chłopak popycha mnie i wpadam do wody .. Próbowałam coś z sobą zrobić .. Lecz nic mi nie wychodziło . Opadałam , leciałam niżej i niżej .. Prawie na dno ..

- No chodź!- krzyknął,gdy staliśmy na pomoście.
- Dave nie! - krzyknęłam.
- Powiedz mi proszę czemu?- spytał mnie i powoli się do mnie zbliżał.- Boisz się wody?
- Od pewnego czasu.
- Opowiesz mi?
Spojrzałam na Niego i ujrzałam Mike. Widziałam go ,albo to złudzenie. Jego śmiech. Wszystko mi się przypomniało. Wszystko,a to było siedem lat temu. To takie straszne.
- Rose? - złapał mnie za dłoń,a ja zaczęłam się cofać z łzami w oczach.
- Rose? Co jest?- podszedł i mocno mnie przytulił. - Zejdziemy z pomostu. - rzekł i zrobiliśmy tak jak chciał. Usiedliśmy przy naszym kocu, a ja centralnie się mu rozpłakałam.
- Ciii... Nie płacz. Uspokój się i wytłumacz mi co się stało.
Siedziałam i powoli dochodziłam do stanu normalności. Spojrzałam na twarz bruneta. Był to Dave nikt inny. Siedział obok mnie z miną przerażenia. Ale mu scenę odjebałam.
- Było to bardzo dawno. Zostałam porwana i uwięziona w szopie nad jeziorem. Kiedyś mój przyjaciel a później zdrajca chciał mnie zabić. Wsadził mnie na łódkę a później na samym środku jeziora wrzucił do wody. Gdyby nie Niall,który się zjawił pewnie był już nie żyła.
- Przepraszam.. Ja.. nie wiedziałem.- szepnął.
- Nie masz za co. Skąd mogłeś wiedzieć. Po prostu od tamtego czasu nigdy nie pływałam ani nie byłam na łódce.
- Wydaje mi się,że powinniśmy wracać. Wystarczy na dziś.- dodał i zaczęliśmy się zbierać.
------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej ;)
Jak rozdział?
*wspomnienie - I część rozdział 25*

Do następnego tygodnia!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz