piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział : 1

Schowałam pamiętnik do szuflady w garderobie. O istnieniu dziennika nikt nie wie. Piszę z nudów. Albo piszę bo mam powód. Schodząc po schodach na dół weszłam do kuchni gdzie spotkałam chłopaka.
- Cześć Kochanie! - podszedł do mnie Niall i pocałował mnie na przywitanie.
Kolejny dzień. Kolejna cyfra w przód w kalendarzu. Mamy maj. Już za niedługo przyjdą upały. Będzie lato. Kolejne lato. Kolejna jesień i kolejna zima. I tak przez 7 lat związku z Horan'em.
- Cześć.
- Uuu. Coś brak humoru widzę.
- Wydaje ci się.- szepnęłam jakbym mówiła sama do siebie i wyciągnęłam z lodówki pomarańczowy sok.
- A Theo śpi?
- Tak dalej słodko śpi.
- Wybacz muszę lecieć.- ucałował ponownie mnie w usta i wyszedł z kuchni jak i z domu.
Znowu wychodzi i znowu wróci wieczorem. Cały Niall. Zabrałam elektroniczną nianie i wyszłam na taras siadając na leżaku. Nigdy bym się nie zgodziła,żeby tu mieszkać. Nigdy. Ale zakochałam się w tym krajobrazie. Las. Cisza, spokój i 500 m dalej Harry i Kate i ich dom. Uwielbiam to. Kładąc się na wygodnym sprzęcie zamknęłam oczy by wczuć się w klimat. 
Promienie słoneczne przebijały się przez drzewa,które mają setki lat podgrzewając moje ciało. Lekki wiatr wiał,ale z powodu wysokiej temperatury nie był odczuwalny. Nagle poczułam jak dostałam czymś twardym w lewą nogę. Podnoszę się i biorę do ręki szyszkę..? Jak to możliwe,że zebrałam tym oto małym czymś? Przecież drzewa są ode mnie z 20 metrów. Dziwne. Wierzyłabym w to,że szyszkę przywiał wiatr dopóki nie usłyszałam głośny śmiech znajomej mi osoby. Spojrzałam w stronę ogrodzenia,gdzie ujrzałam Louis'a,który przechodził przez dosyć wysoki płot.
- Czy nie mógłbyś użyć drzwi?
- A jak Ja wolę tak wchodzić? 
- No dobra niech Ci będzie,ale zginiesz za tą szyszkę.- rzuciłam tą samą w Niego.
- Oj nie denerwuj się tak już. Jak mija macierzyński. Widzę,że chillout? 
- Tak właśnie.. Ostatnie dwa dni. Dzięki Louis. Ty to umiesz pocieszyć. 
- A to już nie można spytać jak się miewasz? A Niall jest?
- Pojechał właśnie. 
- Umm. A Theo? Moje baby?
- Twoje? Ty się męczyłeś 5 godzin przy rodzeniu?
- No dobra może nie,ale przyniosłem ci czekoladę na drugi dzień,którą pielęgniarka wyrzuciła,bo nie mogłaś wtedy jeść słodyczy.
- Haha ta akcja była świetna! A twoje "baby" - podkreśliłam- śpi. 
- Kurde... A chciałem z Nim pograć w piłkę.
- Ty się słyszysz? Od 4 miesięcy chodzi a Ty chcesz z Nim już grać ??
- A kto go nauczył? 
- No fakt. Ty,ale trzymałeś jego ulubione auto w ręce po drugiej stornie pokoju i sam po nie przyszedł.
- Jakiś sposób musiał być! Zobaczysz! Teraz nauczyłem go chodzić to i grać go nauczę. Za 30 lat będzie ci przysyłać pieniądze z jakiegoś drogiego klubu piłkarskiego.
- Najpierw musi urosnąć na mądrego i dobrego faceta.
- Tak jak Jego Tatuś.- uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Tak właśnie.- dodałam z mniejszym entuzjazmem.
- Coś nie tak? 
- Nie, nie jest dobrze.
- Rose przecież widzę.
Chciałam coś dodać,ale usłyszałam płacz dziecka przez elektryczną nianię. 
- O Theo się obudził pójdę po niego.- rzekłam i weszłam do środka domu.


*


Louis na całe szczęście nie dopytywał się bardziej szczegółowo. Gdy widzę jak się bawi z małym w salonie,aż chce się patrzeć. Kiedyś byłam w Nim zakochana. Ehh to jeszcze w Liceum! Stare i te lepsze czasy.
- Co tak myślisz!- krzyknął brunet, gdy wpatrywałam się z kuchni na nich.
- Nie planujecie dziecka? Świetnie ci to idzie.
- Na razie chrześniaka muszę wychować.- uśmiechnął się i dalej się bawił.
Siedząc w tej tajdze nie wiem co uzyskam. Co Theo uzyska. Co mam z tego życia? Niall'a i syna. Dużo. Aczkolwiek Horan odchodzi od tego. Powoli zanika. A może On mnie zdradza? Może mnie nie kocha? Mam tyle myśli,a nie mam na nie żadnych odpowiedzi. Dlaczego kiedy ludzie myślą w głowie to nie usłyszą jakiegoś głosu,który pomoże. 
- Robimy samolot do Mamy!- krzyknął Tomlinson biegnąc ze swoim chrześniakiem w moją stronę.
- Dawaj buziaka- rzekłam gdy przejmowałam dzieciaka.
- Słuchaj jestem jak policja i Ci nie odpuszczę. Powiedz mi co się dzieje? - spojrzał na mnie a ja na Niego.
Co chcesz wiedzieć.
Mam ci powiedzieć wprost? Nie wiem co z związkiem Moim i Niall'a? Że nie kocha mnie już tak jak te 5 lat temu? Mija w tym roku 7 lat naszego związku, ale nie małżeńskiego. Dalej jesteśmy według niego "młodzi" i po co ślub. I co mam czekać do wieczności? Czy aż się zestarzeje?
- No nic się nie dzieje.- dodałam i na to wszystko wszedł Blondyn.
- Witam wszystkich! - krzyknął kładąc na wysepce dwie torby zakupów. - Cześć Szkrabie! - dodał całując główkę Małego.- Hej Rose- ucałował policzek.
- A Ja? - zapytał z oburzeniem Kumpel.
- Co mam Cię pocałować?
- No bez jaj! Wystarczy cześć!
- Cześć Louis! pasuje?- rzekł i zaczęli się śmiać z swoich idiotycznych zachowań.
- Wariaci nie?- powiedziałam do synka,który zaczął przecząco kręcić głową.
- Jak wam minęły 3 godziny bez mnie?
- Bardzo dobrze, Louis zabawiał Małego.
- A Ty dalej odpoczywasz na Macierzyńskim?
- Co wy macie z tym Macierzyńskim. Nie dość,że mam go jeszcze 2 dni to wy tylko w kółko o tym mówicie!
- Jejku kochanie Ja tylko zapytałem. - podszedł i przytulił mnie od tyłu kładąc ciężar brody na moim lewym ramieniu.
- Jak jeszcze ktoś powie na mój temat i z słowem "Macierzyński" zabiję. Obiecuje. - pocałowałam chłopaka i zaczęli się śmiać.
- Obiecuje wam to!- krzyknęłam wypuszczając Theo,który powędrował do salonu na koc,gdzie wcześniej bawił się z Wujkiem.
Nagle usłyszałam huk drzwi frontowych. Wychyliłam głowę i ujrzałam bujną fryzurę. Yhmm. Styles we własnej osobie. 
- Cześć Theo! - krzyknął przybijając piątkę z dzieckiem i następnie przyszedł do nas.
- Cześć Matko na Macierzyń..-spojrzał na Niall'a,który pokazywał na szyję " robiąc sztukę morderstwa" a Louis zaczął się śmiać.
- Tak do jasnej cholery jeszcze 2 dni i idę do pracy cieszycie się! Żegnam Panów! - krzykęłam podenerwowana idąc holem do drzwi. - Theo! Tatuś się Tobą zajmie! Mamusia idzie do Cioci Kate.- dodałam i opuściłam dom wariatów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello!
I ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!
I jak?
Myślę,że komentarz dacie jakiś ;)
Miłego czytania i do następnego Piątku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz